niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 11

Imany

Blond włosa dziewczynka, trzymając za rączkę swojego młodszego brata wbiegła z uśmiechem do sypialni rodziców. Nie czekając na nic, oboje wskoczyli na łóżku budząc śpiących jeszcze rodziców.
-Tatuś..tatuś mikołaj był-pokój wypełnił słodki śmiech blondynki. Młody ojciec podniósł się i przyciągnął do siebie, swoje obydwie pociechy mocno przytulając. Jego żona z uśmiechem patrzyła na ten uroczy obrazek.
-I co teraz zrobimy ?-spytał mierzwią włosy syna.
-Odź, odź-pociągnął go malec za rękę-ostwozymy.
Nie znoszące sprzeciwu maluchy, siłą wyciągnęły go z ciepłego łóżka, dziewczynka dreptała trzymając go za jedną rękę kiedy on w drugiej trzymał dwuletniego synka. Znaleźli się w korytarzu gdzie tkwiła już góra prezentów, które pewnie powynosiły ze swoich pokoi.
-Kocham Cie tatusiu-wyszeptała dziewczynka tuląc się do jego nóg.
-Ja Ciebie bardziej skarbie-pogłaskał ją po jasnych jak u żony włosach. 

Obudziłam się,głośno oddychając. Budzik na szafce, uporczywie dzwonił, przypominając mi  o kolejnym dniu. Mogę się założyć, że ten dzień będzie najgorszym dniem w moim całym życiu. Będę musiała się pokazać na oczy ludziom, przy których zostałam publicznie upokorzona. Podniosłam się z łóżka, zrzucając przy tym telefon na panele. Ten sen, przypomniał mi o szczęśliwym dzieciństwie, które okazało się jednym wielkim kłamstwem. Z szafy wyjęłam ciuchy, specjalnie te które za które płaciła mama. Kosmetyków także użyłam tych zakupionych przez rodzicielkę. Zanim wyszłam z pokoju, który wczoraj zamknęłam na klucz, by nikt mi nie przeszkadzał. Nawet z Ian'em nie chciało mi się rozmawiać. Ze spakowanym plecakiem i telefonem w ręce zeszłam na dół. Przy stole w jadalni, siedziała już rodzinka, zwarta i gotowa. Brakowało tylko jednego, nowego członka.
-Nareszcie wstałaś-mama zerknęła na mnie spod gazety-zaraz jedziemy do dziadków na obiad.
-A może tatuś pojedzie przedstawić swoim rodzicom wnuczkę ?-zakpiłam patrząc prosto na ojca.
-Many przestań-mama spojrzała na mnie błagalnie
-Nigdy nie wybaczę mu kłamstwa-syknęłam zabierając ze stołu jabłko-spotkamy się u dziadków.
Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, wyszłam z domu.

Josh

To co się dzieję od wczorajszego wieczoru w domu, to kompletny cyrk. Między mną a rodzicami panuje normalna atmosfera ale jak w polu widzenia pojawi się Imany, panuję kompletny chaos. To co powiedziała przy śniadaniu, kompletnie zwaliło mnie z nóg. Wyrzekła się własnego ojca.
-Nie przejmuj się, przejdzie jej-zwróciłem się do niego kiedy zapinałem pasy w samochodzie. Mama zamykała drzwi na klucz. Nie mam pojęcia czy wspólny obiad u dziadków to dobry pomysł. Oby tylko moja kochana siostrzyczka nic nie odwaliła.
-Wiem o tym synu-blado się uśmiechnął. Wory pod oczami widoczne były u niego bardziej niż u mamy. Ona ukryła to pod toną makijażu. Najważniejsze,że się nie rozwodzą, chyba. Ta...droga minęła by nam sympatycznie, gdyby nie rozmyślenia mamy gdzie jest teraz Imany, próby dodzwonienia się do niej, kończące odrzuconym połączeniem za każdym razem. Droga trwająca zazwyczaj kilkanaście minut dłużyła się niemiłosiernie, a może mi się tylko tak zdawało ? Kiedy zajechaliśmy pod duży rodzinny dom dziadków Callen, na podjeździe stał już samochód Horanów. Czyli wyjaśniło się z kim przyjechała Many.
-Dzień Dobry babciu-wstępne przywitanie już w drzwiach.
-Josh-całus w jeden policzek, potem drugim i kolejna runda. Dziadek, czytał gazetę przed kominkiem. Z kuchni dolatywały jakieś pyszne zapachy. Imany siedział i rozmawiała z Caro. Także przedstawienie czas zacząć.

Imany

Żeby nie denerwować dziadków, udają ukochaną córeczkę tatusia jak do tej pory.   Żeby tylko nie myślał,że tak łatwo mi przeszło, co to, to nie. Jeszcze trochę. Nie mogę się na niego złościć, to w końcu mój ojciec i muszę się pogodzić z tym,że również ojciec Ronnie. Ciocia rano mi wyjaśniła parę spraw, które wszystko rozświetliły. Co nie usprawiedliwia jednak kłamstwa. Atmosfera pogarsza się kiedy dołącza do nas czarna owca rodziny. Siostrunia mojej mamy. Jak ja nie znoszę tej, wyłudzającej kasę dziewuchy.
-Witam rodzinko, o cześć histeryczko-gdybym tylko mogła wydłubałabym jej oczy widelcem do ciasta.
-Chciałabym wam coś powiedzieć-nieśmiało się uśmiecham- dostałam się do Oxford-wyciągam z torebki kopertę która znajduję się po chwili w dłoni ojca. Najpierw on, potem mama, później dziadkowie.
-Co wlazłaś dyrektorowi do łóżka ? Czy może załatwił Ci to kto inny ?-zakkpiła Maddie
-Zamknij się-syknęłam wiedząc do czego nawiązuje.
-Nie powiedziałaś rodzicom ? To może ja im powiem ?
-Ani mi się waż,ćpunko!
-Droga siostro, kochany szwagrze wasza ukochana córeczka przespała się z waszym przyjacielem. Tak nasz Imany nie jest wcale taka grzeczna-zaśmiała się patrząc jak zsuwam się po krzesełku pod bacznym spojrzeniem obojga rodziców i wujka Nialla.

Ile mnie tu nie było ? O mój Boże. PRZEPRASZAM.  Jeszcze tylko jeden dodatek i maksymalnie dwa rozdziały i koniec. Tylko nie wiem kiedy. Przepraszam za błędy :*