Szłam przez szkolny korytarz pewnym krokiem razem z Ronnie po swojej prawej stronie. Caro wraz z Ian'em szli przed nami głośno rozmawiając. Oby dwoje po dwóch dniach zyskali sympatię do Ronnie i panna Peazer dołączyła do naszej szklonej elity.
Przerażona spojrzałam na trzymany aparat w dłoni i drżącymi palcami otworzyłam wiadomość.
From: Unknow
Ładnie tak gwiazdorzyć ? Cały czas mam Cię na oku, pamiętaj.
Twoja zmora.
Przerażona zaczęłam rozglądać się po szklonym korytarzu w poszukiwaniu jakiejś podejrzanej osoby. Sami uczniowie i kręcący się nauczyciele patrolujący korytarze. Wszyscy trzymali telefony w rękach,głośno się przy tym śmiejąc. Ból promieniujący w moje głowie chciał roznieść mi czaszkę a przed oczami momentalnie zrobiło się ciemno.
-Imany dobrze się czujesz ?-poczułam ręce Ron na ramieniu-Ian, cholera chodź tu-krzyknęła. Zakręciło mi się w głowie a nogi ugięły się z powodu utraty sił. Przed upadkiem na twardą szkolną posadzkę uchroniły mnie silne ramiona przyjaciela. Potem straciłam przytomność.
Duże dłonie chłopaków błądziły po mojej tali. Jednym mocnym szarpnięciem zdarli ze mnie miętową koszulę. Słone łzy spływały po policzku rozmazując resztki dziennego makijażu. Po każdej próbie stawiania oporu byłam traktowana jeszcze brutalniej.
-Teraz się zabawimy-syknął mi do ucha jeden z oprawców w momencie kiedy jego kolega dobierał się do spodni-bądź grzeczną dziewczynką, to nie potrwa długo.
-Proszę nie-słowa ugrzęzły mi w gardle-Michel-zawyłam-pomóż mi.
-Dajcie mi tu tą małą dziwkę-odezwał się do swoich przyjaciół-ja się nią zabawię-zaśmiał się patrząc na mnie z brutalnością w oczach.
Otworzyłam powoli zmęczone oczy. Byłam u siebie w pokoju. Próbowałam się podnieść do pozycji siedzącej ale ból głowy nasilił się jeszcze bardziej.
-Leż spokojnie-usłyszałam z końca pokoju głos Josh'a-mama rozmawia z lekarzem.
Głośno westchnęłam i przekręciłam się na bok byleby nie patrzeć na twarz brata.
-Imany dobrze się czujesz ?-poczułam ręce Ron na ramieniu-Ian, cholera chodź tu-krzyknęła. Zakręciło mi się w głowie a nogi ugięły się z powodu utraty sił. Przed upadkiem na twardą szkolną posadzkę uchroniły mnie silne ramiona przyjaciela. Potem straciłam przytomność.
Duże dłonie chłopaków błądziły po mojej tali. Jednym mocnym szarpnięciem zdarli ze mnie miętową koszulę. Słone łzy spływały po policzku rozmazując resztki dziennego makijażu. Po każdej próbie stawiania oporu byłam traktowana jeszcze brutalniej.
-Teraz się zabawimy-syknął mi do ucha jeden z oprawców w momencie kiedy jego kolega dobierał się do spodni-bądź grzeczną dziewczynką, to nie potrwa długo.
-Proszę nie-słowa ugrzęzły mi w gardle-Michel-zawyłam-pomóż mi.
-Dajcie mi tu tą małą dziwkę-odezwał się do swoich przyjaciół-ja się nią zabawię-zaśmiał się patrząc na mnie z brutalnością w oczach.
Otworzyłam powoli zmęczone oczy. Byłam u siebie w pokoju. Próbowałam się podnieść do pozycji siedzącej ale ból głowy nasilił się jeszcze bardziej.
-Leż spokojnie-usłyszałam z końca pokoju głos Josh'a-mama rozmawia z lekarzem.
Głośno westchnęłam i przekręciłam się na bok byleby nie patrzeć na twarz brata.
-Co się dzieje Many ?-sprężyny materaca ugięły się pod jego ciężarem kiedy usiadł na łóżku-siostra mnie możesz powiedzieć-przytulił się do moich pleców. Odwróciłam się do niego i mocno przytuliłam.
-Źle się po prostu czuję-jęknęłam-boli mnie głowa.
-To ma coś wspólnego z Michealem ? To przez niego cierpisz..
Na samo wspomnienie jego imienia wzdrygnęłam się i mocno zacisnęłam powieki.
-Nie mów o nim-próbowałam doprowadzić swój oddech do normy.
Leżałam tak i pozwalałam by Josh gładził moje włosy,nucąc cicho jakąś usypiającą melodię. Każde z nas odziedziczyło talent po tacie. Nie wiem przez ile tak leżałam, dopóki drzwi do mojego pokoju się nie otworzyły i nie weszli przez nie rodzice, ciocia Bonnie i wujek Louis.
-Josh zostaw nas samych-zwrócił się tato do mojego brata który od razu wykonał polecenie.
Mama z ciocią usiadły na łóżku obok mnie a tata z wujkiem stanęli naprzeciwko niego.
-Dlaczego nam nie powiedziałaś ?-zwróciła się spokojnie do mnie mama-skarbie my wiemy.
-Co...co wiecie ?-przestraszyłam się
-Znajdziemy te osoby które Cię skrzywdziły i wszystko się ułoży, tylko powiedz nam kto-wtrącił się Louis.
-Nie, proszę nie-rozpłakałam się-ja chce o tym zapomnieć. Tato proszę !-krzyknęłam.
-Kochanie,to dla Twojego dobra-mama zgarnęła moje włosy za ucho.
-Mamo,ja chcę o tym zapomnieć, proszę was-łzy leciały ciurkiem po moich policzkach-proszę.
-Na razie nic Ci nie możemy obiecać Imany-do rozmowy wtrąciła się ciocia-oni muszą za to odpowiedzieć.
-Jutro wyjedziesz z Louisem do domku poza miastem-odezwał się tata-a my wszystko tu przemyślimy.
Uśmiechnęli się do mnie pocieszająco. Na dodatek pocałowali w czoło i opuścili mój pokój. Dostałam wiadomość.
-Źle się po prostu czuję-jęknęłam-boli mnie głowa.
-To ma coś wspólnego z Michealem ? To przez niego cierpisz..
Na samo wspomnienie jego imienia wzdrygnęłam się i mocno zacisnęłam powieki.
-Nie mów o nim-próbowałam doprowadzić swój oddech do normy.
Leżałam tak i pozwalałam by Josh gładził moje włosy,nucąc cicho jakąś usypiającą melodię. Każde z nas odziedziczyło talent po tacie. Nie wiem przez ile tak leżałam, dopóki drzwi do mojego pokoju się nie otworzyły i nie weszli przez nie rodzice, ciocia Bonnie i wujek Louis.
-Josh zostaw nas samych-zwrócił się tato do mojego brata który od razu wykonał polecenie.
Mama z ciocią usiadły na łóżku obok mnie a tata z wujkiem stanęli naprzeciwko niego.
-Dlaczego nam nie powiedziałaś ?-zwróciła się spokojnie do mnie mama-skarbie my wiemy.
-Co...co wiecie ?-przestraszyłam się
-Znajdziemy te osoby które Cię skrzywdziły i wszystko się ułoży, tylko powiedz nam kto-wtrącił się Louis.
-Nie, proszę nie-rozpłakałam się-ja chce o tym zapomnieć. Tato proszę !-krzyknęłam.
-Kochanie,to dla Twojego dobra-mama zgarnęła moje włosy za ucho.
-Mamo,ja chcę o tym zapomnieć, proszę was-łzy leciały ciurkiem po moich policzkach-proszę.
-Na razie nic Ci nie możemy obiecać Imany-do rozmowy wtrąciła się ciocia-oni muszą za to odpowiedzieć.
-Jutro wyjedziesz z Louisem do domku poza miastem-odezwał się tata-a my wszystko tu przemyślimy.
Uśmiechnęli się do mnie pocieszająco. Na dodatek pocałowali w czoło i opuścili mój pokój. Dostałam wiadomość.
From:Unknow
Bardzo mądra decyzja.
Pamiętaj wszystko i tak odbije się na Tobie.
Miłych wakacji.
~*~
-I co robimy dalej ?-zwróciłam się do męża i przyjaciół siedzących naprzeciwko.
-W żadnym wypadku nie może się o tym dowiedzieć prasa. Widać,że Imany czegoś albo kogoś się boi-odezwała się Bon's-może Louis'owi uda się coś od niej dowiedzieć.
-Czyli na razie na jej prośbę nie robimy nic ? -upewnił się mój małżonek
-Dokładnie-uśmiechnęłam się do niego smutno i oparłam głowę na jego ramieniu-Louis opiekuj się nią, dużo ostatnio przeszła.
-Zrobię wszystko żeby zapomniała o gwałcie. Zaopiekuję się nią jak własną córką-pogładził mnie po ramieniu szatyn.
Wiedziałam że mogę mu zaufać. Że zrobi wszystko,żeby moja córka była szczęśliwa.
Taki króciutki. Dobry braciszek, dobra przyjaciółka. Czyżby to tylko pozory ? Kolejny powinnam dodać koło środy.
Ps. Przepraszam za jego beznadziejność i za błędy.
Rozdział genialny. W sumie dobrze, że wszyscy dowiedzieli się o gwałcie Imany ale ciekawe co dalej. Ciekawe co zrobi z tym zastraszaniem.
OdpowiedzUsuńNo to pisz następny :*
nie jest beznadziejny!
OdpowiedzUsuńjet świetny :)
czekam na kolejny :)x
jest zajebisty <33
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny!
http://closertotheedge1.blogspot.com/